Bakterie zamiast chemii, czyli jak przywrócić żyzność gleby

Rolnictwo upadnie bez regeneracji gleby – oświadczył na początku marca minister Jan Krzysztof Ardanowski. Według autorów „Światowego atlasu procesu pustynnienia”, degradacji uległo już ponad trzy czwarte całej lądowej powierzchni Ziemi, a do roku 2050 liczba ta może wzrosnąć do nawet 90 proc. 

Szacuje się, że Europa traci rocznie 9 mln ton uprawnej gleby, co odpowiada codziennej utracie areału równego 275 boiskom piłkarskim. W tym kontekście na świecie i w Polsce rośnie zainteresowanie biologiczną regeneracją gleby przy zastosowaniu pożytecznych mikroorganizmów, przede wszystkim bakterii.

Kierowany przez Ardanowskiego resort rolnictwa chce promować wiedzę o glebie, bo – jak przekonywał ostatnio minister – troska o glebę jest podstawowym obowiązkiem rolnika.

– Badania jasno pokazują jak zubożeją nasze gleby w  Europie pod względem komponentu mikrobiologicznego i organicznego. Systematycznie spada poziom próchnicy w glebie, pogarszają się tzw. stosunki  wodno-powietrzne, spada produktywność. Lista grzechów jest długa: zbyt mało urozmaicony płodozmian, intensywne nawożenie nawozami syntetycznymi, za dużo środków ochrony roślin tzw. twardej chemii, brak ochrony powierzchniowej warstwy gleby przed erozją, odkurzanie gleb z substancji organicznej – wylicza Wiesław Dąbek, agromanager, kilkadziesiąt lat związany z największym koncernem na świecie przetwarzającym warzywa, aktualnie wiceprezes Microbiotix Sp. z o.o – wiodącego przedsiębiorstwa produkcji nawozów organicznych i biologicznych środków wspomagających wzrost i rozwój roślin.

– Świat mikroorganizmów to wzajemne synergie i antagonizmy, bardzo złożone procesy, który ewoluowały miliony lat, aby utworzyć równowagę biologiczną. Dzisiaj widać, jak łatwo go 

zakłócić – podkreśla nasz rozmówca.

Jak zatem na nowo przywrócić żyzność gleby i przywrócić jej utraconą równowagę biologiczną? Na świecie coraz głośniej mówi się w tym kontekście pożytecznych mikroorganizmach. Najlepsze placówki badawcze na świecie izolują szczepy bakterii z naturalnych ekosystemów i selekcjonują  je pod kątem konkretnych cech. Tylko sprawdzone mikroorganizmy przywracają równowagę biologiczną , spełniają funkcje fitosanitarne, mineralizują i redukują masę organiczną.

Co zyskujemy wprowadzając je do gleby? – Szybki rozkład resztek pożniwnych, czyli uderzenie w słaby punkt patogenów. Dlaczego? Wszystkie patogeny zimują na resztach pożniwnych. Pozbawiając ich pożywienia przerywamy cykl rozwojowy patogenów. Dalej – zwiększa się zawartość próchnicy w glebie, a więc w konsekwencji podnosi się żyzność. Pod tym pojęciem kryje się cały potencjał glebowy – przekonuje wiceszef Microbiotix. 

Wiesław Dąbek przywołał badania profesora Marca Lemmensa, wybitnego fitopatologa z Uniwersytetu Rolniczego w Wiedniu i prof. Tomasza Skalskiego z Politechniki Śląskiej  – Każda roślina ma receptory, które rozpoznają obecność intruzów, w tym  mikroorganizmów. To rodzaj allelopatii, która powoduje, że roślina wchodzi w stan wzbudzenia, czyli gotowości obrony przed patogenami.  – Nasze bakterie wywołują między innymi ten stan podwyższonej  gotowości, chociaż same w sobie są pożyteczne – przekonuje Wiesław Dąbek. 

W ostatnich tygodniach strategiczną współpracę z firmą Nourivit nawiązała Farma Świętokrzyska – polski lider w produkcji ekologicznych owoców, warzyw i przetworów. 

– Łączy nas hasło „Mały, Wielki Świat Mikroorganizmów”. Wierzymy w odpowiedzialne rolnictwo, w uzyskiwanie wysokiej jakości plonów przy jednoczesnej trosce o glebę, zasoby wody i czystość powietrza. Wierzymy, że naturalne metody podnoszenia żyzności gleby to kluczowy element rolnictwa, które znakomicie wpisuje się w ekonomię cyrkularną, czyli w naszej ocenie najlepszą drogę dla naszej gospodarki, naszej planety i dla nas wszystkich – uzasadnia prezes Farmy Świętokrzyskiej Łukasz Gębka, który zasiada też w zarządzie Polskiej Izby Żywności Ekologicznej.

Podczas marcowego spotkania z rolnikami w Ostródzie minister Ardanowski podkreślał, że o ile w Polsce szczególnie młodzi rolnicy mają znakomitą wiedzę technologiczną, to jednocześnie znikomą wiedzę na temat gleby. Ocenił, że wprowadzenie rolnictwa regeneracyjnego i biologizacji gleby to według niego konieczność, aby „uratować resztki żyzności gleb”. „W przeciwnym wypadku rolnictwo upadnie. Rolnicy martwią się, czy będą mieli następcę, a nie martwią się, co mu zostawią – klepisko i pustynię, która nie będzie rodziła. Tu jest potrzebna wiedza” – konkludował minister rolnictwa.

Według najnowszego „Światowego atlasu procesu pustynnienia” publikowanego przez Wspólne Centrum Badawcze KE, degradacja gruntów i zmiana klimatu spowodują spadek zbiorów roślin uprawnych o około 10 proc. do połowy obecnego stulecia. Do 2050 r. 700 mln ludzi porzuci swoje miejsca zamieszkania z powodu zbyt ubogich zasobów gruntowych, a w kolejnych dziesięcioleciach liczba ta może wielokrotnie wzrosnąć. Koszty gospodarcze degradacji gleby, jakie ponosi UE szacuje się na dziesiątki miliardów euro rocznie.

Wirtualny agronom

Masz pytania, problem?
Napisz, wyślij zdjęcie z plantacji.
Wirtualny agronom podpowie i doradzi.